Dziecięce kolekcje
W czasach mojego dzieciństwa wiele dzieciaków miało kolekcjonerskie hobby. Każdy lub prawie każdy coś zbierał: znaczki, monety, kartki trójwymiarowe, pachnące chińskie nalepki na zeszyty (dziś już mało kto wie co to takiego), a bardzo popularne było zakładanie brulionów, do których wklejało się różne zdjęcia wycięte z gazet czy kupione w kiosku pięknie wydane kartki pocztowe. Dzieciaki miały więc bruliony z ulubionymi aktorami i aktorkami, kartkami z krajobrazami z dalekich stron świata lub kartki pocztowe ze zwierzętami. Miałam i ja, a jakże.
Duch koni arabskich
Mój pierwszy brulion zawierał bardzo cenną dla mnie kolekcję: kartki pocztowe z końmi. Były na nich różne rasy koni, które występują na świecie: araby, angliki, wielkopolskie, fryzy, perszerony, mustangi, luzytańskie, westfalskie, ardeńskie, kuce, appaloozy czy andaluzy. Fotografie na kartkach przedstawiały konie w różnych ujęciach: głowa lub cała sylwetka, z boku, z przodu, z tyłu i różnych maści kare, gniade, deresze, siwki, kasztany, bułane, wronie czy srokate. Były konie na pokazach i konie w zaprzęgu oraz wyścigowe. Jednak zawsze najbardziej podobały mi się konie arabskie. Kartki z nimi podpisane były imieniem konia z informacją o rasie i miejscu hodowli: Stadnina Janów Podlaski. Marzyłam sobie wtedy często, żeby tak chociaż raz pojechać do tej magicznej stadniny i zobaczyć te niezwykłe konie arabskie na żywo. Wiele razy nawet śniły mi się konie z moich pocztówek. Myślałam sobie wtedy, że to taki „duch koni arabskich”, który zawsze będzie mi towarzyszyć.
Marzenia się spełniają
Marzenie o spotkaniu na żywo z polskimi arabami, spełniło się wiele lat później. Już jako żona polskiego artysty malarza Zbigniewa Kotowskiego http://www.kotowski-art.com/ wybitnego specjalisty w temacie portretów koni i miłośnika koni arabskich, kilkakrotnie odwiedzałam z mężem Stadninę Janów Podlaski. Wizyty w niej były dla mnie za każdym razem niesamowitym wydarzeniem. Zaglądanie do stajni i szansa pogłaskania po aksamitnych nozdrzach tych zjawiskowych koni, przyprawiała mnie o dreszcze. Wracało wtedy wspomnienie „głaskania” koni na kartkach pocztowych w moich brulionie i uczucie zachwytu na ich niesamowitą urodą. Jak widać „duch konia arabskiego” faktycznie towarzyszy mi przez całe moje życie, a niedawno powrócił w zupełnie innej, zaskakującej dla mnie odsłonie.
Konie arabskie, język francuski i magazyn „Arabian Horse Spirit”
Od wielu lat jako manager mojego męża zajmuję się działaniami marketingowymi w mediach społecznościowych: https://www.facebook.com/zbigkot/ oraz nawiązywaniem kontaktów z klientami. Dzięki temu miałam wielkie szczęście poznać wielu bardzo interesujących ludzi: hodowców koni arabskich, trenerów i miłośników koni, ale również redaktorów magazynów związanych ze światem koni z całego świata. Kilka lat temu poznaliśmy wielu fantastycznych francuskich hodowców i miłośników koni, a, jako że jesteśmy oboje z mężem zdeklarowanymi frankofilami – ja dodatkowo dzięki wykształceniu i wieloletnim związkom z Francją, kontakty przerodziły się z czasem w przyjaźnie. Dzięki jednej z bardzo zaprzyjaźnionej z nami osób: Stéphanie Touzet z Oz Arabian France i wspaniałej osobie, mieliśmy okazję poznać Virginie Bauer – redaktor naczelną magazynu „Horse Arabian Spirit”: https://www.facebook.com/arabianhorsespiritmagazine/, która zaproponowała mi wspólne napisanie artykułu na temat twórczości mojego męża. Taka propozycja to dla mnie prawdziwy zaszczyt, ale i wyzwanie. Jak się jednak okazało w praktyce, współpraca francusko-polska świetnie się sprawdziła, czego dowodem jest artykuł w 11-ym numerze francuskiego magazynu „Arabian Horse Spirit” https://www.arabian-horse-spirit.com/parutions
Droga Virginie, moje największe podziękowania dla Ciebie za zaufanie, jakim nie obdarzyłaś i tak wspaniałą współpracę nad naszym pierwszym wspólnym artykułem.
Droga Stéphanie, moje gorące podziękowania dla Ciebie za umożliwienie spotkania „Arabian Horse Spirit” z „duchem koni arabskich” z mojego dzieciństwa, które nieoczekiwanie rozpoczyna zupełnie nowy rozdział w moim życiu.
Wszystkich miłośników koni arabskich i sztuki, zapraszam serdecznie do lektury artykułu w wersji papierowej (także w wersji angielskiej) i prenumeraty magazynu “Arabian Horse Spirit”.
Magdalena Kotowska